Spacerowym tempem przed rosołkiem...
poniedziałek, 24 listopada 2008
wtorek, 4 listopada 2008
Toksyny
I tak, to już tydzień na Ojczystym Łonie się przypominam. Z dnia na dzień, miłe twarze przed oczyma miewam, tęsknoty pożar ugaszając. Na zgliszczach poprzedniej hoduję nową, silniejszą, "brytyjską". Takie hobby.
Konin rewelacja. Pomniki nowe, inwestycje. Kilka nekrologów i małżeństw, narodzin i rozwodów. Równowaga zachowana być musi. Wieczory chłodne, wschodnie, cywilizacyjne:) Nocne drożdżówki z serem z piekarni na Słowackiego - od razu cieplej. Dialogi o asertywności i jej braku, o syndromie poranka a więc im bliżej tym dalej, czy w końcu, konkretniej, o wpływie Lidla na koniunkturę konińskiej Starówki. Czyli jednym słowem, milczymy.
Cyklistów coraz mniej, szczególnie cyklistek. Cóż, trza coś z tym zrobić. Może wrócić?
Konin rewelacja. Pomniki nowe, inwestycje. Kilka nekrologów i małżeństw, narodzin i rozwodów. Równowaga zachowana być musi. Wieczory chłodne, wschodnie, cywilizacyjne:) Nocne drożdżówki z serem z piekarni na Słowackiego - od razu cieplej. Dialogi o asertywności i jej braku, o syndromie poranka a więc im bliżej tym dalej, czy w końcu, konkretniej, o wpływie Lidla na koniunkturę konińskiej Starówki. Czyli jednym słowem, milczymy.
Cyklistów coraz mniej, szczególnie cyklistek. Cóż, trza coś z tym zrobić. Może wrócić?
Subskrybuj:
Posty (Atom)